środa, 11 listopada 2015

Odcinek 4: "Pierwsza lekcja"

Aurora wraz z Elissą oglądała szkołę.
- Myślę że teraz się nie zgubię - Aurora
Kiwnęła głową z uśmiechem.
- Widzieliśmy już większość część szkoły - w jej oczach stanęły gwiazdki - Jest wspaniała - Elissa.
Aurora przytaknęła zgadzając się.
- Gdzie teraz idziemy~
- Sama nie wiem...
Nagle dostrzegli przechodzącego korytarzem elfa, był to Palladium.
- "Elf?" - zdziwiła się Aurora.
- Ciekawe kto to?
- Spytamy?
Elissa przytaknęła wesoło. Dziewczyny poszły za tajemniczym mężczyzną. Czując że ktoś za nim idzie stanął i odwrócił się w ich stronę, Elissa nie zahamowała i walnęła w  niego.
- A..aua...
Aurora pomrugała zdzwiona oczami.
- Czemu za mną idziecie drogie panie?
- W..więc - Elisa masowała się po nosie myśląc.
- Emmm...jesteśmy tutaj pierwszy rok i nie znamy jeszcze nauczycieli...byliśmy tylko ciekawi co pan uczy - Aurora.
Wzdychnął.
- Jestem profesor Palladium, uczę magii związanej z naturą i alchemią...
Elissa nie słuchała go i oglądała ze wszystkich stron.
- Co ty robisz? - mruknął.
- Elissa - Aurora popatrzyła na nią głupio.
- On przypomina mi kogoś - mruknęła - Już wiem.. Felin! Wygląda podobnie - dalej go oglądała. Palladium wzdychnął ciężko.
- Proszę wybaczyć za nią - wzdychnęła Aurora.
- Nic nie szkodzi, widzę że będe miał wesoło w klasie... - uśmiechnął się zakłopotany. Elissa pomrugała oczami.
- Nie mogę się doczekać lekcji z panem - uśmiechnęła się Aurora.
- Ja również - zaśmiał się wesoło i ruszył machając ręką - Do zobaczenia na lekcji!
- Miły - uśmiechnęła się Aurora.
- Serio podobny do Felina - mruknęła Elissa myśląc - Może wszystkie elfy są do siebie podobne..
- Ja tam nie wiem - Aurora.
- Nie znam się na elfach... w moim królestwie jest tylko jeden - wzdychnęła Elissa.
- Naprawdę? - zdziwiła się Aurora.
Elissa tylko przytaknęła.
- Rozumiem... - nagle Aurorze zaburczało głośno w brzuchu, zawstydziła się.
- Głodna?
- Tak...ale za niedługo z tego co wiem będzie obiad
***
Godzinę później. Pora obiadowa.
Sala była ogromna, po każdej stronie było kilka długich stołów z ławami. Aurora rozejrzała się, parę dziewczyn już siedziało przy stole. Wybrała sobie miejsce w pobliżu okna i usiadła, spojrzała na sztućce jak i na pozostałe naczynia z wrażeniem. Miały bardzo interesujące wzory. Po środku był dzban z przepięknymi różnokolorowymi kwiatami, przepełniały pomieszczenie przepięknym słodkim zapachem.
- "Na bogato" - pomyślała.
Elissa usiadła obok Aurory oglądając się wokoło. Nagle drzwi otworzyły się, do środka weszła grupka dziewczyn, były to wróżki z Klubu Winx, były one znane z wielu swoich wyczynów. Pokonały złe wiedźmy Trix, które chciały zawładnąć całym wymiarem używając potężną Armię Ciemności i Mrocznego Feniksa - Darkara. Bloom stanęła nagle i spojrzała ze zdziwieniem na Aurorę, ona czując że na nią spogląda również na nią spojrzała. Obie dziewczyny dziwnie się poczuły.
- "To uczucie..." - pomyślała Bloom.
- "....jest znajome" - pomyślała Aurora.
- Bloom? - spytała zmartwiona Flora.
Po chwili ocknęła się.
- T..tak?
- Czy coś się stało?
- Nie, nic...tylko... - spojrzała kątem oka na Aurorę, po chwili usiadła - Tylko...zgłodniałam zaśmiała się głupio
Reszta dziewczyn również się zaśmiała, tylko Flora pomrugała zdziwiona oczami nie rozumiejąc o co chodzi.
Po chwili Aurora ocknęła się.
- Kim są te dziewczyny? - spytała.
- Hm.. Słyszałam o nich co nieco.. To Winx Club.. Uratowały kilka razy magiczny wymiar.. - Elissa.
- Winx? - zdziwiła się Aurora.
Elissa kiwnęła głową i zdziwiła się.
- Nie znasz ich?
- Niestety nie
- Rozumiem...
- Ta w ogóle...możesz mi coś więcej o sobie opowiedzieć? - spytała Aurora.
- Opowiedzieć? A co chcesz wiedzieć? - zdziwiła się Elissa.
- No...na przykład skąd pochodzisz...
- Moja planeta nazywa się Modrenia i jest bardzo mała - mruknęła pokazując kółko z palców - Jestem tam księżniczką i uciekłam by nauczyć się kontrolować moją moc - spojrzała na nią - A ty? Skąd jesteś i czemu tu jesteś?
- Ja...no... - próbowała przypomnieć sobie nazwę.
Elissa czekała.
- Calipso...
- Cal...co? - pomrugała zdzwiona oczami Elissa.
- No Calipso
Elissa nadal spoglądała zdziwiona.
Po pewnym czasie weszła Faragonda.
- Wybaczcie proszę ze przeszkadzam, ale chciałam was poinformować ze mamy nowego nauczyciela
Po chwili wszedł ten białowłosy mężczyzna co był z Aurora. Widząc go prawie się zakrztusiła.
- Witam was, nazywam się profesor Polaris i będę was uczył jak przeżyć w trudnych warunkach bez magii
- Co się stało? - pomrugała głupio oczami Elissa.
- Z...znam go...
- Znasz? Skąd? - spytała Elissa.
- Spotkaliśmy się raz...nie wiedziałam że jest nauczycielem...
***
Godzinę potem na pierwszych zajęciach profesora Palladium.
- Witajcie dziewczyny nazywam się profesor Palladium i będę was uczył magii związanej z naturą i alchemią - oznajmił z przyjaznym uśmiechem - By stać się dobra czarodziejką będziecie potrzebowały wiele wysiłku - szedł tam i z powrotem po klasie.
Aurora uważnie słuchała.
- Na dzisiejszych zajęciach postaram nauczę was czegoś prostego... - nagle zaświecił cały na złoto.
Aurora pomrugała zdziwiona oczami.
Wokół niego pojawiła się jasna powłoka.
- To bariera ochronna...która z was chciałaby spróbować?
Aurora myślała, trochę się stresowała że może coś pójść nie tak. Najgorszy dla niej scenariusz że wszystkich może zamrozić.
Palladium czekał.
- Nie ma czego się bać
- J...ja...emm..nie umiem jeszcze kontrolować swej moc, wiec... - Aurora.
Każdy na początek nie potrafi...
- Ja również... zniszczę klasę - mruknęła Elissa. Wzdychnął
Aurora westchnęła i spojrzała na Palladium.
- Spróbuje
Uśmiechnął się.
- Wspaniale. Pierwszy krok do sukcesu to próba
Aurora kiwnęła niepewnie głową.
- Nie bój się... to bardzo proste... wyobraź sobie, że stoisz na polu walki ale nie masz nic do ochrony... atakuje cię wróg... musisz pomyśleć tylko o tym, ze chcesz by była przed tobą bariera
- Rozumiem... - skupiła się, powoli zaczęła się pojawiać.
- Działa...
Po chwili jednak pękła.
Palladium zdziwił się.
- Co się stało? - spytała zdziwiona Aurora.
- Nic...szło ci dobrze...
- To czemu pękła?
- To pierwszy raz... nie zawsze się udaje.. próbuj ponownie, a uda ci się
Spróbowała, jednak to samo było.
- To nic nie daje
- Nie martw się, jeszcze się nauczysz - uśmiechnął się Palladium.
- Teraz ty Elissa - Aurora.
- Ja? - pomachała szybko rękoma - Lepiej nie
Palladium spojrzał na nią.
- Kiedyś i tak musisz się tego nauczyć
Pokręciła uparcie głową.
- Bez obaw jesteś na lekcji...
Elissa wstała niepewnie z łezkami, zamknęła oczy i skupiła się.
Aurora w tym czasie wróciła na swoje miejsce.
Nagle Elissa zabłysnęła na złoto, jednak zamiast bariery wyskoczył z niej fioletowy piorun, który uderzył w sufit.
- Ups....
Tymczasem Naomi szła szybkim krokiem wzdłuż korytarza. Jeśli ktoś spojrzałby na jej twarz, od razu zauważy, że dziewczyna jest nieobecna duchem. Gdzieś w głębi siebie rozmyślała o wczorajszej rozmowie z dyrektorką szkoły w gabinecie pielęgniarki. Jak na razie dowiedziała się, że chwilowo straciła pamięć, jednak nie wiadomo co było przyczyną. Dzięki znalezionym przez osoby, które przyniosły
nieprzytomną brunetkę, dokumentom dowiedziała się jak ma na imię. "To wszystko... Aż ciężko mi jest uwierzyć, że takie rzeczy mogą się zdarzyć w biały dzień." - pomyślała. Wiedziała, że teraz zaczął się dla niej ciężki okres. Będzie musiała poznać siebie na nowo, a także swoją moc. Ano właśnie... Stanęła przed drzwiami do sali. Lekcja trwała w najlepsze, a czarnowłosa była spóźniona. I to w pierwszy dzień. Zapukała, a następnie otworzyła drzwi.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźni..BOŻE ŚWIĘTY?! - Naomi odruchowo pisnęła, wpatrując się z otwartymi szeroko oczami - C.. Co to było?
Nie spodziewała się, że coś nagle przeleci centralnie koło niej.
- Naomi? - zdziwiła się Aurora.
Elissa spojrzała na nią mrugając głupio oczami. Palladium podbiegł zmartwiony.
- Nic ci nie jest?
Pierwszy stopień przerażenia był już za nią. Brunetka wzięła wdech i wypuściła z cichym świstem powietrze. W ten o to sposób powróciło jej nienaturalne opanowanie. No... powiedzmy.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku. - wyjaśniła, uspokajając tym samym nauczyciela. Kątem oka zerknęła na uczennice. Ze wszystkich zgromadzonych osób, kojarzyła tylko Aurore i Elisse.
Odetchnął.
- Całe szczęście... jak się nazywasz?
- Huh? Ja? Etto... - czarnowłosa myślała gorączkowo, próbując przypomnieć swoją godność. "Jak na złość! Coś na "N". N..atasha?
Niee. Noriko? To też nie to. No... Ne... Na... Naomi!" - pomyślała. -... Naomi Li... Le... Lunaris. - wymamrotała szybko.
- Naomi... rozumiem - uśmiechnął się i spojrzał w kierunku klasy - Zajmij sobie wolne miejsce
Naomi kiwnęła jedynie głową. Nic nie dodając, udała się do wolnej ławki znajdującą się tuż za Aurorą.
Aurora spojrzała znów na Elissę i westchnęła.
- No co... Mówiłam, że nie umiem...- mruknęła Elissa.
Palladium wzdychnął i powiedział.
- Jeśli zawsze będziesz chodziła z myślą, że nie dasz rady to nie uda ci się... trochę wiary w moc...tym czasem wracaj do ławki...
Zażenowana usiadła. Spojrzał na Naomi.
- A ty.. chciałabyś spróbować?
Brunetka zerknęła na siedzącą przed nią Aurorą. Przechyliła głowę w bok, zastanawiając się nad czymś. Do czasu aż z rozmyślań nie wyrwał ją profesor Palladium. Spojrzał na niego zdziwiona. Że niby miała teraz wytworzyć.. barierę ochronną? Przy pomocy swojej mocy? Cóż...
- Em... Jeśli to nie jest konieczne, to.. Mogę spróbować na następnej lekcji, o! - Naomi odpowiadała najpierw wolno, ale końcówkę dokończyła niczym jak z prędkością światła.
- Dobrze... więc następnym razem - odparł z uśmiechem, ruszył do innych dziewcząt namawiając ich do ćwiczeń.
Gdy tylko nauczyciel poszedł do innych uczennic, Naomi odetchnęła z ulgą. Wyobraziła siebie, używającej magii i jakoś widziała to wszystko
w czarnych barwach. Ale przynajmniej wie, czym zajmie się późnym popołudniem. - "Najpierw pójdę do biblioteki po parę książek, a później zaszyje się gdzieś, gdzie na spokojnie będę mogła popracować." - pomyślała brunetka.
 Jednym wychodziło drugim nie na koniec Profesor Palladium stanął na środku klasy - Przećwiczcie to po lekcjach
Aurora kiwnęła głową.
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Do zobaczenia jutro - i poszedł. Elissa położyła się na ławce
- Nie wiedziałam, że będzie aż tak ciężko...
- Damy radę - Aurora.
- Chciałabym by tak było... - wzdychnęła i podrapała się po głowie - Puki kogoś serio nie zabiję
- Teraz to marudzisz - mruknęła Aurora i ruszyła.
- Ej! Wcale że nie!
Naomi była tak zatracona w swoich myślach, że nawet nie zwróciła uwagi na drobną wymianę zdań współlokatorek.
- Naomi?
- Huh? - panna Lunaris pomrugała zdziwiona, rozglądając się w około. Chwilę później przeniosła wzrok na Aurorę. - Tak?
- Wszystko ok? - spytała.
- Ah... Tak, tak. - Naomi odparła szybko, posyłając w kierunku Aurory półuśmiech - Zamyśliłam się tylko.
- Ciekawe czy dzisiaj przyjdzie nasza ostatnia współlokatorka
- Hmm... Może tak. Może nie. - wymamrotała Naomi - Wszystko pewnie okaże się wieczorem.
Słychać było pełno głosów z zewnątrz.
- A co tam się dzieje? - Aurora powoli podeszła do okna, zobaczyła przez nie lądujący statek z Czerwonej Fontanny.
- Hmm? - Naomi uniosła głowę do góry spoglądając w stronę drzwi, po czym wzruszyła ramionami - To pewnie uczennice. Jednak dochodzący z zewnątrz hałas był coraz głośniejszy.
- Idziemy to sprawdzić?
Naomi zerknęła niepewnie w stronę okna. Zastanawiała się, czy to na pewno dobry pomysł.. Ale ciekawość zwyciężyła.
- Idziemy. - odparła czarnowłosa, wstając i opuszczając swoje miejsce.
- A ty, Elissa?
Pomrugała oczami i kiwnęła głową.
- To w drogę. - Naomi otworzyła drzwi i razem z dziewczynami opuściła salę, udając się na dziedziniec szkoły. Tam zauważyli tłum dziewczyn.
- He co jest?- Elissa rozglądała się
Przepychając się zobaczyli chlopakow. I to nie byle jakich. Każdy z nich był ubrany w biało niebieski uniform.
- Kim oni są... - mruknęła Naomi, unosząc brew ku górze.
- Nie mam pojęcia...-mruknęła Elissa spoglądając na to z zażenowaniem - Czym tu się zachwycać?
Jednak Aurora spoglądała na to uważnie.
Kątem oka Naomi zerknęła w stronę Aurory, przyglądając jej się uważnie. Po chwili palcem szturchnęła jej ramię.
- Wpadł ktoś Ci w oko? - zapytała z pokerowym wyrazem twarzy.
Ocknęła się po chwili z zamyśleń.
- C...co?
Czarnowłosa pokiwała wolno głową.
- Tak jak myślałam. Jednak ktoś Ci wpadł w oko. - odparła Naomi - A więc... Który to?
- Może ten blondyn albo tamten brunet-wskazywała na nich Elissa z uśmiechem.
- Nie. - Naomi pokiwała przecząco głową - To na pewno ten szatyn!
Aurora popatrzyła na nie głupio.
Zaśmiała się wesoło i walnęła ją w łokieć.
- Więc który? Czy mamy same go odnaleźć
- Żaden - pokazała język.
- Taak~ jasne... nie umiesz coś kłamać, prawda Naomi?
- Zgadzam się z Elissą. - odparła, wzruszając ramionami
- Przestańcie...może wy się zakochaliście
- Skądże znowu-mruknęła tylko
Pokazała język i znów spojrzała w tamtym kierunku.
- Ok, skoro tak mówisz. - wzruszyła ramionami - Ale... Na co się patrzysz właściwie? Ktoś znajomy tam jest?
Pokręciła głową.
- Nikogo stąd nie znam... - pojrzała po chwili na chłopaka o krótkich jasnych niebieskich oczach, zarumieniła się.
Wysoka dziewczyna po chwili wyłoniła się z tłumu, za sobą ciągnęła walizkę a w ręku pewne dokumenty. Jej włosy były odcieni od bieli aż do jasnego błękitu. Jej wzrok utkwił w papierach które miały pomóc jej dojść do pokoju w którym miała zamieszkać. Oczywiście znowu zostawiona sama sobie. Przechodząc spojrzała na grupkę dziewczyn wpatrujące się w chłopców. Zachichotała po czym znowu ruszyła przed siebie. Krążyła tak chwilę po czym stwierdziła ze jednak pójdzie w drugą stronę. Nie miała zamiaru pytać się nikogo o drogę. W końcu jakby to wyglądało? Ze sama nie umie sobie poradzić? O nie nie mogła do tego dopuścić. Jej duma mogłaby na tym ucierpieć...
- Więc to ten~ Spróbuj go zagadać-zaśmiała się wesoło i złapała ją za nadgarstek i omijając tłumy ruszyła w kierunku chłopaka, którego zauważyła Aurora gdy nagle uderzyła w jakąś dziewczynę
- Elissa... - wyszeptała Aurora.
Elissa masowała się po głowie.
Naomi pomrugała zdziwiona, po chwili pokiwała wolno głową.
- Coś czuję, że szykuje się romans..~ - wymamrotała. Następnie odwróciła się w przeciwnym kierunku idąc przed siebie. Tym samym nie zauważyła małego zderzenia jej współlokatorki.
- Naomi! - zawołała czerwona Aurora.
Elissa doszła do siebie.
- Przepraszam~-powiedziała do dziewczyny i spojrzała na Aurore- chodź bo twój książę odjedzie-i znów pobiegła ciągnąc ją
Jednak Aurora wycofała się.
Dziewczyną zmierzyła wzrokiem dziewczynę w pierwszej chwili chciała żądać pytanie " czy nic ci nie jest?" Ale odburknęła z grymasem - uważaj jak chodzisz. - Po czym otrzepała się i ruszyła przed siebie wcześniej jednak jeszcze raz obrzuciła dziewczyny chłodnym spojrzeniem
Elissa pomrugała głupio oczami spoglądając na dziewczynę.
- Wredna
- U... Um to był tylko wypadek-mruknęła Elissa.
- Na to wygląda - Dziewczyną powiedziała to z dużą dozą ironii w swym głosie spoglądając na dziewczynę.
- Huh? - Naomi odwróciła głowę za siebie. Miała wrażenie, że ktoś ją zawołał, ale przez hałas jaki panował na dziedzińcu, ciężko jej było stwierdzić. Kątem oka dostrzegła swoje koleżanki, które rozmawiały z nieznajomą dla Naomi dziewczyną. - No nic. - wzruszyła ramionami i poszła dalej spacerowym krokiem.
Elissa wzdychnęła spojrzała w kierunku chłopaków.
- Jak ty nie pójdziesz do niego to on do ciebie-na jej głowie pojawiły się różki diabła- Hej hej!-pomachała do niego
Niebiesko włosy spojrzał w tamtym kierunku. Elissa machała w jego kierunku. Pomrugał głupio oczami. Aurory nie było.
- Aurora masz okazje-spojrzała w jej kierunku gdy zobaczyła że jej nie ma rozglądała się- Ej!
Chlopak odwrócił głowę. Wtedy wyszedł blond włosy, Sky.
Elissa mamrotała z plamką i ruszyła szukając Aurory.
Ona rozglądała się po korytarzu, gdy nagle przypadkowo natrafiła na Griselde.
- Prze...przepraszam
- Hm? - kobieta odwróciła głowę w stronę brązowowłosej uczennicy, spoglądając surowym wzrokiem - W czymś mogę pomóc panienko? Z powodu pojawienia się specjalistów, Griselda oczywiście pilnowała porządku.
Tymczasem Naomi stojąc gdzieś w kącie, przyglądała się otoczeniu spod półprzymkniętych powiek. Tak trochę było za głośno jak dla dziewczyny. Cóż... Niby mogła pójść, ale pewnie wtedy przegapiłaby coś ciekawego... może. Z resztą jeszcze trochę i pewnie rzeczywiście uda się do środka szkoły.
- "Hmm..?" - nagle coś rzuciło jej się w oczy - "Coś się stało.. Auroro?" Przemknęło jej przez myśl.
W tym czasie Aurora powoli wstała.
- Ja...tylko...
Korytarzem akurat szedł profesor Polaris.
- Pewnie zdziwiła się kim są ci mężczyźni, w końcu to jej pierwszy rok
Griselda zmierzyła wzrokiem nauczyciela, kiwnęła tylko głową.
- Pewnie tak. - odparła kobieta - Ci młodzieńcy to specjaliści z Czerwonej Fontanny, którzy przygotowują się do bycia wspaniałymi szermierzami.
- Rozumiem...
-... Ale proszę następnym razem uważać panienko. Takie wpadanie na kogoś nie przystoi przyszłym czarodziejkom. - Griselda po chwili dodała swoją jedną ze standardowych formułek.
- O...oczywiście
Griselda kiwnęła głową, następnie zerknęła jeszcze na profesora Polaris. Chwilę później ruszyła dalej patrolować teren. W końcu gdy w jednym miejscu jest tyle młodzieży.. Nie zawsze może się skończyć dobrze.
Po chwili Elissa ją znalazła.
- Szukałam cię!
Aurora zaśmiała się nerwowo.
Elissa pomrugała oczami.
- Co ty tutaj robiłaś?
- Ro....rozmawiałam z profesorem Polaris...
Jednak go już nie było.
- E? - Elissa rozejrzała się, tak jak Aurora.
- Zniknął...
- Twój błękitno włosy chłopak prawie i by przyszedł gdybyś nie nawiała
- No ja...no...
- Chodź jeszcze raz spróbujemy! Puki nie odjadą!
- Ja...nie chce...przesadzacie
- A chcesz by miał kogoś innego niż ty? Jest początek roku jak nie chłopak to nowy przyjaciel l- Elissie stanęły jej gwiazdki w oczach, złapała znów ja i ruszyła.
- "Niech mi ktoś pomoże" - pomyślała Aurora.
Po chwili znów byli na dziedzińcu. Elissa tym razem przywaliła w Stelle.
- Aua...
- Patrz jak uważasz ta sukienka była droga!!
Elissa zagotowała się.
- To twoja wina -spojrzała na nią głupio i palnęła- Lalunia
Stella zaczęła się gotować.
- Odszczekaj to!!
- Pf...-obróciła się- Nie mam zamiaru
Po dłuższym nic nierobieniu, Naomi gdy otworzyła oczy dostrzegła bardzo ciekawą scenkę, która jako pierwsza rzuciła jej się w oczy. Leniwym krokiem ruszyła przed siebie. Jej wyraz twarzy był obojętny jak zawsze. Bez żadnych emocji. Nagle Naomi stanęła przy Elissie i Aurorze.
- Huh? A co tu się dzieje? - zapytała, po czym przeniosła wzrok na blond włosom dziewczynę, mierząc ją wzrokiem.
- Zderzyłam się niechcący z tą lalunią a ona się na mnie wydarła, że ma drogą sukienkę... -mruknęła Elissa - Nie znoszę takich takich... -powstrzymała się od powiedzenia tego.
Czarnowłosa pokiwała wolno głową.
- Wiesz... Czasem zdarza się odruchowo na kogoś wpaść. Pewnie często tak masz. - zaczęła Naomi, kierując słowa do nieznajomej - Ale to nie oznacza, że musisz się na kogoś wydzierać. I to jeszcze o sukienkę. Czy gdzieś masz dziurę na niej? Czy została uszkodzona? Nie. Więc po co te nerwy moja droga.
- Nie interesuje mnie to!!
Elissa mamrotała wkurzona.
- Nie warto tracić czas na to cos
- Cos powiedziała?
Po chwili przyszła Bloom.
- Stella...uspokój się
- Ok. W takim na tym skończymy rozmowę. - mruknęła Naomi - Dziewczyny, idziemy?
Dziewczyny kiwnęły głowami.
Panna Lunaris ruszyła tuż za swoimi współlokatorkami. Jednak gdy trochę już się oddaliła, odwróciła głowę do tyłu, spoglądając zagadkowo w stronę nieznajomych.
- "Lepiej się odwrócę, bo zaraz ja na kogoś wpadnę." - pomyślała i tak zrobiła.
- To była jedna z Winx? - spytała Aurora zdziwiona.
- Chyba tak... - mruknęła niechętnie Elissa.
- Jakaś niedobra
- Już jej nie lubię - Elissa.
- Cóż... Nie komentuje tego. - wzruszyła ramionami Naomi,. idąc tak, przed sobą dostrzegła pewną ciekawą osobę. "Hmmm..~".
- Na co spoglądasz?
- Na nic takiego. Tak o.. przed siebie. - Naomi odparła jak gdyby nic.
Nagle przez swoją... "nieuwagę", czarnowłosa wpadła odruchowo na chłopaka. Zrobiła krok w tył, zaś niebiesko włosy nieznajomy odwrócił się i spojrzał zdziwiony na pannę Lunaris.
- Uhm.. Przepraszam. - wymamrotała Naomi. Następnie w trybie natychmiastowym ulotniła się z miejsca, zostawiając Aurorę samą z chłopakiem. Wcześniej jednak zdążyła dać znak, Elissie, by zrobiła to samo. Ową pewną osobą, którą wcześniej czarnowłosa dostrzegła okazał się właśnie chłopak, który wpadł w oko Aurorze.
Elissa spojrzała na Naomi i na Aurorę i niebieskowłosego.
 - Powodzenia~-poklepała ją po plecach i ulotniła się.
- "Zabiję je" - przeszło jej na myśl, po chwili spojrzała na niebieskowłosego - Ja...no...
- Tak?
- Jestem tutaj pierwszy rok i nie wiem co i jak...
- Dobrze się składa, to też mój pierwszy rok - uśmiechnął się - Też się gubię, nie znam jeszcze całego miejsca...ale pomga mi w tym książe Sky
- Sky? - zdziwiła się.
- Nazywam się Apollo, a ty?
- Ja..no... Aurora...
- A więc Auroro.. - wyciągnął po chwili karteczkę - Możesz to przekazć dyrektorom?
- A co to takiego? - spytała.
- Zaproszenie...Czerwona Fontanna zaprasza Alfeę na nasz występ w ujeżdżaniu smoków...
- Rozumiem...
- Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy - po chwili ruszył machając jej na pożegnanie.
Odmachała, po chwili się zaczerwieniła.
- Dobrze że dziewczyny mnie teraz nie widzą...

niedziela, 27 września 2015

Odcinek 3: "Witamy w Magix!"

Następnego dnia. Z samego rana Aurora zaczęła pakować swoje rzeczy. Obejrzała dokładnie swój pokój.
- Będę tęsknić… - wyszeptała cicho, po chwili zamknęła drzwi i trzymając w ręce walizkę, zeszła po schodach na korytarz.
- Zanim wyruszysz lepiej zjedz śniadanie… - powiedziała Felicja z kuchni. Spojrzała w tamtym kierunku i kiwnęła głową. Usiadła przy stole spoglądając smutno na swoje odbicie w talerzu.
- Coś się stało? – spytał zmartwiony Henry.
- Nie…nic…tylko… - spojrzała w bok – Trochę mnie to wszystko przytłacza…te tajemnice…ta księga…
- Rozumiem cię…wcale nie jest to łatwe… - Felicja położyła delikatnie dłoń na jej dłoni – Kiedyś…sama zostałam adoptowana…
- Ty też? – Aurora zdziwiła się.
Kiwnęła głową.
- Smutne… - opuściła głowę.
- Mimo tego…cieszyłam się każdą chwilą z tymi którzy dali mi mój dom…
Aurora kiwnęła głową i zabrała się za śniadanie. Nagle na jej ramieniu pojawił się Polaris.
- Musimy się spieszyć…za godzinę będą przyjmować do szkoły, a teleportacja trochę zabiera czasu…
Po śniadaniu była już gotowa. Zdziwiła się jednak tym że jej rodzice zaczęli się przebierać.
- Mamo…tato…
- Jak myślałaś że cię samą puścimy to się grubo mylisz… - powiedział poważnie Henry.
- Twój tata się o ciebie bardzo martwi…
Polaris zionął na podłogę, a na niej pojawił się portal.
- Tylko złapcie się mocno…
Aurora skoczyła do niego, a po niej rodzice i Polaris zamykając portal. Zaczęli lecieć przez wir, aż wylądowali niezbyt miękko na trawie przed lasem. W oddali już widać było ogromny budynek – Alfeę.
- To będzie twoja nowa szkoła… - Polaris.
- Moja szkoła… - wyszeptała.
Po chwili zaczęli iść gdy Henry o coś walnął.
- Kochanie… - zmartwiła się Felicja.
- Ahhh… - masował się po głowie, dotknął to miejsce gdzie uderzył – Tu jest jakaś bariera…
- Bariera? – zdziwiła się Aurora.
- Niestety…tutaj się kończy zwiedzanie – Polaris.
- Jak to? – zdziwiła się Aurora.
- To bariera na istoty nie magiczne…nie przejdą przez to…
Henry i Felicja spojrzeli smutno na Aurorę.
- Nie martw cię się…dam radę…jak tylko dojdę na miejsce to od razu zadzwonię…
- Pamiętaj kochanie…że zawsze cię kochamy…
- Wiem… - uśmiechnęła się – Ja też was kocham…
Polaris odesłał ich z powrotem do Gardenii.
Po czasie przejścia przez lad, dotarła do bramy, przy której stała starsza kobieta w okularach – Griselda. Sprawdzała kto wchodzi.
- Nie mówiłeś mi że trzeba się zapisać…
- Nie martw się…coś wykombinuje…
Przełknęła ślinę i ustawiła się do kolejki lekko trzęsąc się.
Kobieta podsuneła okulary do góry, mierząc wzrokiem kolejną uczennicę.
- Godność? - zapytała szorstkim tonem głosu - Jestem Melissa z planety Linphea. - odparła nastolatka.
- Hm... - Griselda wodziła wzrokiem z góry na dół, aż po chwili zatrzymała wzrok na danym nazwisko - Tak, tak jesteś na liście. Witamy w Alfei panienko. Następna, proszę!
Na pierwszy rzut oka, profesor Griselda nie wyglądała na miłą kobietę. Sprawiała wrażenie surowej kobiety. I taką w rzeczywistości była. Po przepuszczeniu kilkunastu uczennic do środka, spojrzała na kolejną kandydatkę.
- Z kim mam przyjemność rozmawiać, droga panno?
- Ja no...emm... - zastanowiła się. - To Aurora z Caplisto - odezwał się mężczyzna o białych włosach, który stał obok niej - Jest trochę nieśmiała... - jego dłoń z tyłu pleców zaświeciła, podmienił imię na liście.
- Hmm... - Griselda spojrzała na szatynkę - Widzę właśnie.
Następnie wróciła do swojej listy. Sprawdzała po kolei każde nazwisko, aż w końcu natrafiła na dane owej dziewczyny.
- Rzeczywiście... Jesteś na liście. Tak więc witam w Alfei Auroro.
- Dzi...dziękuję... - ukłoniła się lekko i poszła razem z mężczyzną do środka, gdy była daleko od Griseldy, zerknęła na niego - Nie wiedziałam że umiesz przybierać postać...
- Jest wiele tajemnic które nikt nie wie...
- Trochę mi głupio tak okłamywać...a co jak się zorientują...
- Nie zorientują...spokojnie...
Rozglądała się po szkole.
- Rzeczywiście...pięknie tutaj... - szła choćby zaczarowana całym pięknem szkoły i nie zauważyła nadchodzącej naprzeciw niej dziewczyny, zderzyła się z nią.
Przewróciła się na ziemie i niechcący poraziła sie piorunem.
- Aua...
Aurora popatrzyła na nią zdziwiona.
Miała średniej długości lokowane fioletowe włosy część ich związane miała złotą kokardą w duży kucyk, oczy miała koloru złota. przy niej były walizki.
- Prze...przepraszam...nic ci się nie stało?
Pomrugała oczami i spojrzała na nią. Szybko się podniosła z plamkom.
- Nie, wszystko ok - uśmiechnęła sie wesoło.
- Eem...nazywam się Aurora, a ty?
- Elissa - wzięła z ziemi walizki - Miło mi ciebie poznać
- Mi ciebie też - uśmiechnęła się wesoło - Jestem tutaj pierwszy rok...wiesz może gdzie są pokoje?
- Właśnie ich szukałam - rozejrzała się - Też jestem tu pierwszy raz
- To może poszukamy razem?
Kiwnęła wesoło głową Nagle otworzył się portal, z niego wyszedł białowłosy elf, Elissa widząc go cofnęła się.
- O nie...
- Elf? - zdziwiła się.
- Księżniczko! Wszędzie cię szukałem - podbiegł do Elissy.
- Grrr...
Aurora oglądała to zdziwiona.
- Księżniczka?
- Wracajmy lepiej do domu. Wszyscy będą się martwić...
- Nie ma szans! Ja nigdzie nie wracam! - pokazała język i schowała sie za Aurorę - Mnie tu nie ma ok?
Popatrzyła głupio.
Elf zrobił głupią minę spoglądając na to.
- I tak cię widzę
- Wcale nie!
Westchnęła ciężko, więła walizkę i powoli ruszyła.
- Cz..czekaj! - pobiegła za nią.
- Ej! - zawołał Elf.
- Nie wracam do domu! Koniec kropka!
Wzdychnął ciężko i zniknął.
Po czasie znalazła pokoje. Spojrzała na karteczkę.
- To chyba tutaj... - weszła do środka, zauważyła że nie jest sama, na łóżku leżała jakaś dziewczyna, czytała książkę
Po odbyciu wszelkich formalności i dotarciu do swojego pokoju, brunetka mogła napawać się ciszą i spokojem. Po tym jak rozejrzała się po pomieszczeniu, zaczęła wypakowywać swoje rzeczy. Na szczęście z tym nie miała problemów, gdyż było ich mało. -" Jak na razie nikt tutaj nie przybył." - pomyślała. Wzięła do ręki książkę, następnie położyła się na swoim łóżku. Skoro miała czas, to mogła pozwolić sobie na mały odpoczynek w formie czytania, ewentualnie mała drzemka. Minęło trochę czasu, a Naomi zaczęła ogarniać senność... Nagle jednak oprzytomniała, gdy usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi. Podniosła się do pozycji siedzącej i odwróciła się. Jej oczom ukazała się brązowo włosa dziewczyna, prawdopodobnie jej nowa współlokatorka. Między dziewczynami zapadła niezręczna cisza, którą Naomi postanowiła przerwać.
- Cześć. - odparła spokojnym tonem.
- Cz...cześć...
-" Oho~ Chyba ktoś tu jest nieśmiały." - przemknęło jej przez myśl. Cóż... Nie wypada tak siedzieć, a przynajmniej nie teraz. Brunetka wstała i podeszła do dziewczyny.
- Nazywam się Naomi. - odparła, po czym rozejrzała się w około - I chyba będziemy mieszkać razem. Rzadko kiedy Naomi przedstawiała się jako pierwsza. Ale dziś zrobiła wyjątek jak widać.
- Ja jestem Aurora...
Nagle do przedpokoju wpadła Elissa, pomrugała oczami.
- To chyba tutaj - mruknęła z głupią miną.
Aurora zdziwiła się widząc ją.
- Aurora~! -zawołała wesoło.
- Elissa?
- Chyba razem mieszkamy - palnęła drapiąc się po głowie.
Aurora kiwnęła głową.
- Hej~ - pomachała wesoło do Naomi.
- Miło mi.
Słysząc kolejny głos, uniosła brew ku górze. A więc pojawiła się kolejna współlokatorka.
- Cześć. - odpowiedziała. -" Ciekawe, czy ktoś jeszcze się pojawi."
Aurora popatrzyła na karteczkę na drzwiach.
- Jeszcze jedna...może jutro przyjdzie
- Miejmy nadzieję, że jak najszybciej...będzie wesoło - pomachała rękoma - Może zanim się pojawi rozejrzymy się po szkole by później się nie gubić
Kiwnęła głową.
- Wiecie co... Może idźcie na razie same? - zaczęła Naomi, a wzrok przeniosła na okno - Ja muszę coś załatwić. Później do Was dołączę.
Elissa przytaknęła, powoli i złapała Aurore za nadgarstek.
- No to chodź~
- Po...powoli...
Elissa zaśmiała się wesoło.
Gdy wyszły na zewnątrz rozglądać się po szkole. Z okna obserwowała ich Faragonda.

piątek, 18 września 2015

Odcinek 2 - "Pierwsza przemiana"

Spojrzał na nią ze zmartwieniem, myślał co powiedzieć by ją nie zranić.
- Córeczko, ja… - wziął się w garść – Pamiętasz tą książkę z kłódką?
Kiwnęła głową, tuliła smutno poduszkę.
- Kiedyś…gdy byłaś mniejsza…otworzyłem ją…
- Naprawdę? – zdziwiła się.
- Trochę ciężko było ją rozszyfrować, ale udało mi się…
- Ale co to ma wspólnego ze mną?
- Otóż…nie chciałem tego mówić, ale… - spojrzał w jej oczy smutno – Jesteś adoptowana…a ona…była z tobą…znaleźliśmy cię nieprzytomną na ulicy…gdy się obudziłaś, znałaś tylko swoje imię…
Zamurowała ją ta wiadomość, milczała.
- Nie chciałem żebyś cierpiała…dlatego nic nie mówiłem…
Popłynęły jej łzy, przytuliła mocno poduszkę.
- Kochanie… - zmartwił się.
- Czyli…nie jestem waszą prawdziwą córką?
- Dla nas to nie jest ważne, kochamy cię, jesteś naszą córeczką…
- A ta książka…co w niej jest? – spytała nadal z płynącymi łzami.
Nagle weszła Felicja z ozdobną księgą.
- Mówi o magicznym wymiarze…gdzie mieszkają wróżki i inne stworzenia…
- Wróżki? – zdziwiła się – Przecież to bajki…
- Niestety nie…to dowodzi czemu twój pokój został zamrożony… - Felicja.
- Czyli myślicie że jestem w czymś rodzaju wróżki?
- Na to wygląda, ponieważ na Ziemi nie istnieje magia – Henry.
Spuściła głowę. Po chwili wytarła łzy i przytuliła swego tatę.
- To nie ważne…nie ważne że jesteście moimi przybranymi rodzicami…kocham was mimo tego…
Felicja i Henry uśmiechnęli się szczęśliwi.
- Skoro mogę używać magii, to muszę się jej nauczyć kontrolować…tylko że… - zaśmiała się nerwowo – Nie wiem jak…
Felicja podała jej książkę.
- Ona należy do ciebie…od niej możesz się wiele dowiedzieć…
Złapała ją niepewnie. Nagle zaświeciła oślepiającym światłem, zobaczyła fragment swego snu, tym razem zobaczyła wiedźmy. Wystraszona obudziła się z transu oddychając szybko.
- Aurora, co się stało? – zmartwili się.
- Zobaczyłam…jakieś królestwo….wiedźmy…
Zmartwiony Henry spojrzał na Felicję.
***
Wieczorem. Aurora jeszcze nie spała, siedziała obok okna, które było szeroko otwarte, spoglądała smutno na księżyc.
- Gdzieś tam…są moi biologiczni rodzice…z tego co mówili znaleźli mnie gdy miałam pięć lat, czyli znałam swych rodziców…pewnie żyłam tam gdzie oni…tylko co się z nimi stało? Gdzie oni są? –
dostrzegła na niebie spadającą gwiazdę – Spadająca gwiazda… - zamknęła po chwili oczy – Chciałabym zobaczyć swych biologicznych rodziców – po chwili jednak słychać było ogromny wybuch. Otworzyła szybko oczy i spojrzała w kierunku lasu, widać było tam kolejne wybuchy – Co tam się dzieje? – ubrała się i ostrożnie wymknęła się z domu.
Zaczęła zbliżać się w kierunku lasu. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła, że niektóre drzewa były zamrożone.
- Zamrożone na kość? – wyszeptała zdziwiona. Po chwili w jednym wgłębieniu ziemi dostrzegła maleńkiego niebieskobiałego chińskiego smoka, był nieprzytomny, podbiegła do niego i delikatnie wzięła na ręce – Obudź się… - potrząsała nim delikatnie, jednak nie reagował. Dalej jednak próbowała. Słychać było dziwne odgłosy zza krzaków, spojrzała tam wystraszona. Nagle z nich wyskoczyły potwory, zaatakowały ją, oberwała jednak nadal trzymała smoka delikatnie do siebie tuląc.
- Oddaj nam smoka a nie pożałujesz…
Pomrugała oczami zdzwiona.
- Wy mówicie? – po chwili spoważniała – Nie oddam!
- Sama się o to prosiłaś! – znów zaatakowały ją, znów oberwała i upadła na ziemię – Ależ to łatwe – jeden z nich zaśmiał się…
- To okropne…to tylko niewinne stworzenie…
- Nie ważne…jego krew jest dla nas cenna…
Spojrzała na smoka zmartwiona, położyła go delikatnie obok jednego z drzew i spojrzała na nich poważnie.
- I co zrobisz? Rozpłaczesz się? Jesteś tylko zwykłym człowiekiem…
Nagle zaczęła otaczać ją mroźna aura, która zaczęła ją przemieniać. Na jej ciele pojawił się strój z futrem, a na plecach skrzydła. Obejrzała się dokładnie.
- C…co to?
- Niemożliwe! – jeden z potworów krzyknął przestraszony – Co tu robi wróżka! Przecież na Ziemi już ich nie ma!
Spoważniała, spojrzała na potwory.
- Odejdźcie, inaczej was zamrożę na kość! – nagle zaczęła się skupiać, skierowała w nich słabą kulę lodu.
- Uciekamy!! – po chwili zniknęli.
- Ej! Nie skończyłam! – zawołała wkurzona – Ale tchórze…
Spojrzała po chwili na nieprzytomnego smoka, podeszła do niego smutna, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie wiem jak mam ci pomóc…tak bardzo bym chciała, ale jak? – jej łza skapnęła na jego ciało, nagle smok zaświecił. Zdziwiona popatrzyła na to. Nagle owy smok otworzył swoje ślepia i spojrzał na nią, uśmiechnęła się szczęśliwa.
- Dziękuję…
-Ty mówisz?
- Naturalnie…każdy smok to potrafi, choć nie zawsze ma na to ochotę… - stanął na równe nogi – Kim właściwie jesteś?
- Nazywam się Aurora… - spojrzała na siebie – Nawet nie pytaj czym dokładnie jestem, bo nie wiem…dopiero teraz wszystko zaczynam rozumieć…
- Wróżka lodu z Ziemii…ciekawe…a właśnie…ja nazywam się Polaris, jestem lodowym smokiem z wymiaru Magix…
- Magix? –zdziwiła się – Ta magiczna kraina wróżek?
Kiwnął łepkiem.
- Mogę cię tam zabrać jeśli chcesz, przynajmniej nie będą już tutaj robić większych szkód…
Nagle jej strój zniknął.
- Czemu właściwie cię gonią?
- Chcą mojej krwi…myślą że dzięki niej staną się nieśmiertelni, to jest po prostu czysta głupota…
Posmutniała.
- Co się stało?
- Nie…nic…tylko że dopiero teraz dowiedziałam się że tak naprawdę nie pochodzę z tego świata…i ta moc… - spojrzała na swe dłonie – Chciałabym ją móc kontrolować…by nikogo nie skrzywdzić…bardzo boję się tego…
- To idź do szkoły dla wróżek w Alfeii…
- Szkoła? – zdziwiła się, uśmiechnęła się – Spróbuje…chociaż się trochę boję…
- Nie martw się…będę ci pomagał…jeśli tylko tego chcesz…
- Nie znam się na tamtejszym wymiarze, więc każda pomoc się przyda…
***
Następnego dnia rano. Aurora weszła do sklepu swego taty.
- Tato…muszę z tobą porozmawiać… - spojrzała zmartwiona, nie wiedziała jak to powiedzieć.
- O co chodzi kochanie? – spojrzał na nią.
- Wczoraj dowiedziałam się coś interesującego…
- Co takiego?
- Dowiedziałam się że moja moc jest związana z tym że jestem jakąś wróżką…i by móc ją kontrolować muszę uczęszczać do specjalnej szkoły…i…
Zamknął oczy myśląc, był odwrócony do niej plecami.
- I chcesz się mnie spytać o pozwolenie? – dokończył za nią.
- N…no tak…muszę wiedzieć kim naprawdę jestem i to może być okazja…obiecuję że będę do was codziennie dzwonić
Henry długo się na to zastanawiał, odwrócił się do niej.
- Skoro tego chcesz…nie mogę cię powstrzymywać…
Słyszała to Felicja, która od dłuższego czasu stała w drzwiach.
- Martwię się o ciebie…
- Dam sobie radę mamo, zresztą nie jestem sama… - nagle na jej ramieniu pojawił się Polaris.
Zaniemówili widząc go.
- Czy…czy to prawdziwy smok? – zdziwiła się Felicja.
- Tak…wczoraj uratowałam go od potworów…nawet nie wiedziałam że coś takiego potrafię – spojrzała na Henry’ego – Tato…
Spojrzał zmartwiony na Felicję, ona tylko westchnęła ciężko.
- Nic na to nie poradzimy skoro chce wiedzieć o swej przeszłości…
Przytuliła ich szczęśliwa.
- Dziękuję…kocham was bardzo…
Zaśmiali się nerwowo.
Wieczorem. Aurora znów miała sen o tym samym miejscu, jednak tym razem była tam postać kobiety w niebieskiej masce. Zaczęła się do niej zbliżać wołając ją po imieniu.
- Kim jesteś? Czego chcesz?
Nie odpowiedziała. Nagle gwałtownie się obudziła, cała wystraszona.
- Nie rozumiem…kto to jest?






poniedziałek, 14 września 2015

Odcinek 1 - "Początek"

Dawno temu, w wymiarze Magix, na planecie Nix znajdującej się w pobliżu planety Domino. Znajdowało się przepiękne śnieżne królestwo Adamas, którym rządziła para królewska, królowa Eve i król Ortus. Królowa miała ciemnobrązowe długie włosy  kucykami z boku, na głowie miała kryształowy diadem, a na sobie granatową sukienkę z futrem. Król natomiast miał długie blond włosy, oczy niebieskie, a na twarzy lekki zarost, na głowie miał kryształową koronę, a na sobie granatową pelerynę z futrem, która zakrywała jego niebieską zbroje. Zamek, jak i większość budowli była zbudowana z kryształów, panowała tam umiarkowana zima, lato na tej planecie trwa tylko dwa miesiące. W obecnej chwili król jak i królowa zaprosili mieszkańców na ucztę by świętować kolejny jubileusz powstania planety.
- Niech lodowy smok błogosławi kolejny szczęśliwy rok! – zawołał uradowany król podnosząc kielich z winem. Wszyscy tylko zawołali radośnie – Niech żyje lodowy smok! Niech żyje król i królowa!
Eve lekko zawstydziła się, po chwili rozejrzała się.
- Gdzie jest Sara i Aurora?
Król sam po chwili zaczął się rozglądać.
- Myślałem że ty z nimi jesteś
Pokręciła przecząco.
- Dziwne…mam tylko nadzieję że nie wpakowali się w jakieś kłopoty…
W tym czasie w innej części zamku. W bibliotece. Wokół regałów, na ziemi siedziała mała 5-letnia dziewczynka o krótkich brązowych włosach i niebieskich oczach, czytała książkę, na sobie miała lekko niebieską sukienkę. Nagle do niej podeszła około 16-lenia dziewczyna o długich ciemno blond włosach spiętych w wysoki kucyk i niebieskich
oczach, wokół głowy miał wiszący diamentowy diadem, a na sobie miała ciemnoniebieską sukienkę z futrem.
- Aurora, już od godziny powinniśmy być na dole, pewnie rodzice się już martwią…
- Daj mi jeszcze chwilę…muszę skończyć tą książkę…
Sara westchnęła ciężko.
- Mama i tata dają sobie świetnie radę, więc nie rozumiem…
- Musisz być na tym przyjęciu, powiedzieli że chcą dać ci coś specjalnego…
- Specjalnego? – pomrugała zdziwiona oczami, po chwili oderwała się od książki i zawołała wesoło – Idziemy!
Sara uśmiechnęła się i ruszyła przodem. Jednak Aurorę przykuła uwaga tajemniczej ozdobionej księgi, była zamknięta na kłódkę, Złapała ją i za pomocą magii schowała w kieszonce sukienki. Po chwili ruszyli do dużej sali. Tam już czekał król i królowa. Aurora podbiegła do nich i przytuliła.
- Mamusiu! Tatusiu!
Przytulili ją śmiejąc się wesoło.
- Bardzo was kocham
- My ciebie też kochamy, słoneczko…
Uczta została kontynuowana. Słychać było piękną melodię z najróżniejszych instrumentów.
- Może zatańczymy? – spytała Sara uśmiechając się wesoło do Aurory.
- Oczywiście! – zawołała szczęśliwa i od razu złapała ją za ręce. Sara musiała się schylać, bo Aurora była za niska. Śmiali się wesoło, był to
naprawdę zabawny taniec. Jednak nagle króla przeszedł dreszcz, złapał się za głowę.
- Kochanie… - Eve zmartwiła się.
- Tato… - Sara.
- Zło…zmierza tutaj… - po chwili słychać było wybuch w jednej z sal, słychać było krzyki ludzi – Saro! – zawołał po chwili – Zabierz stąd Aurorę!
Było jednak za późno do środka wtargnęła trójka paskudnych wiedźm.
- Witaj królu Ortusie…dawno się nie widzieliśmy – odparły skrzeczącym głosem.
- Odejdźcie! Dajcie nam spokój!
- Oj nie…wiesz czego chcemy kochaniutki…Księga Tajemnic Nixu!
- Nigdy jej nie dostaniecie! – zawołał poważnie i złapał za miecz.
- Jeśli tak grasz to z chęcią zabierzemy ci to co kochasz – spojrzały na Aurorę.
- To tylko dziecko…
- Nie ważne… - skierowały w nią pioruny. Król stanął w jej obronie odbijając mieczem ich promień.
- Saro…uciekaj…
- Ale tato…co z tobą i z mamą? – spojrzała zmartwiona.
- Poradzimy sobie…a teraz idźcie! – zawołał.
Popłynęły jej łzy, kiwnęła głową i złapała Aurorę za rękę, po chwili zaczęła biec.
- Sara! Zatrzymaj się, proszę… - rozpłakała się – Chce do mamy i taty!
- Teraz nie możesz…ale obiecuję ci że kiedyś ich spotkasz- gdy była daleko otworzyła portal – Wejdź do niego i schowaj się…
- Nie chce być sama…
- Nie mogę tam niestety wejść…moja magia starczy tylko na jedną osobę…
- Siostrzyczko… - popłynęły jej łzy.
- Nie płacz… - wytarła jej łzy – Pamiętaj że zawsze jesteśmy w twoim sercu…
- Tam są! – słychać było głos wiedźmy. Sara widząc nadchodzącą wiedźmę, wystraszyła się i popchnęła Aurorę do portalu. Zaczęła lecieć przez między wymiar, jednak nie wylądowała miękko, przywaliła w chodnik przez co straciła przytomność, a obok niej leżała ta księga którą zabrała. Zauważyła ją młoda para która akurat przechodziła ulicą. Kobieta o czarnych długich włosach i niebieskich oczach i mężczyzna o blond włosach i zielonych oczach. Mężczyzna podszedł do niej sprawdzając puls.
- Żyje…jest tylko nieprzytomna…
Kobieta odetchnęła z ulgą, po chwili zauważyła księgę.
- Henry…popatrz…
Spojrzał zdziwiony na książkę i obejrzał ją dokładnie.
10 lat później. Henry i Felicja zaadoptowali tajemniczą dziewczynę, ma teraz 15 lat. Aurora została wychowana jak normalna ziemska dziewczyna, straciła pamięć o swej przeszłości W ostatni dzień szkoły wróciła zmęczona do domu, pierwsze co zrobiła to położyła torbę na biurku i położyła się na łóżku, westchnęła ciężko.
- Dobrze że już są wakacje – odetchnęła – Miałam dość prac domowych z matematyki…
Nagle słychać było pukanie do drzwi.
- Kochanie…mogę wejść?
- Tak, mamo – usiadła na łóżku. Po chwili weszła Felicja, była już trochę starsza, miała spięte włosy i okulary na oczach.
- Wiem że dopiero co wróciłaś ze szkoły, ale czy mogłabyś pomóc tacie w sklepie?
- Oczywiście że tak, przecież wiesz jak kocham książki – uśmiechnęła się.
- A gdy wrócisz, to mogłabyś zrobić zakupy?
- Nie ma sprawy.
Felicja po chwili wyszła, Aurora znów położyła się na łóżku i spojrzała na sufit.
- Wakacje…ciekawa jestem co mnie w tym roku czeka…
Godzinę później w antykwariacie. Aurora oglądała księgi z zaciekawieniem.
- Tato…tak w ogóle…zawsze mnie zastanawiało czemu nazywam się Aurora…
- Czy to ważne? – uśmiechnął się.
- Jeszcze mówisz?!
Zaśmiał się.
- To nie jest wcale śmieszne…mówię poważnie…
- Hmm… - popatrzył jej w oczy – Twoje oczy przypominają mi aurorę borealis…czyli zorzę polarną…
- A seryjnie?
Znów się zaśmiał.
- Znowu sobie robisz ze mnie żarty? – skrzyżowała ręce niby obrażona.
Po czasie jednak zabrali się za sprzątanie. Nagle dostrzegła ozdobioną księgę, obejrzała ją dokładnie.
- Tato, a to co za książka?
Zmartwił się widząc że ją trzyma.
- To…stary antyk…nie dotykaj bo się rozpadnie…
Położyła ostrożnie na stoliku. Popatrzyła na kłódkę, widać było że ktoś już przy niej majstrował.
- „Coś w niej jest nie tak…czuję to”
Po czasie dała sobie spokój i tak jak obiecała swej mamie, poszła na zakupy. Drogą próbowała sobie przypomnieć swój sen.
- „Już od paru lat mam ten sen…sen w którym widzę ludzi…coś do mnie mówią, jednak nie słyszę ich głosu ani nie widzę twarzy” – pomyślała. Ruszyła skrótem przez las, jednak nagle zaczęło robić się ciemno – C…co?!! – wystraszyła się, zatrzymała się,  zobaczyła że wszystkie drzewa tak samo wyglądają – Co się dzieje? – zaczęła powoli panikować. Nagle coś złapało ją za nogę, były to ruchome
pnącza. Popatrzyła na to wystraszona, próbowała się wyrwać z tego jednak na nic – Puszczaj!! – zawołała ze łzami, nagle wszystko w wokół przez jej głos zamarzło. Dopiero gdy się uspokoiła, spojrzała na to uważnie.
- Co się właściwie stało? – wyszeptała.
Wciąż była wystraszona, więc wzięła zakupy i pobiegła do domu zamykając drzwi. Serce jej szybko biło. Nagle poczuła się dziwnie, zaczęła się trząść z zimna. Zauważyła to Felicja, podbiegła do niej zmartwiona.
- Aurora, skarbie…co ci jest?
- Z…z…zimno… - dygotała nadal ocierając ręce.
- Do łóżka! Muszę zadzwonić po Henry’ego…to może być coś poważnego, skoro czujesz zimno jak na zewnątrz jest ciepło…
Po południu. Aurora leżała w łóżku z termometrem w buzi, na szyi miała szalik, dalej jednak dygotała. Zza drzwiami stał Henry z Felicją, rozmawiali.
- Zaczynam się o nią martwić, kochanie…ta choroba…ona nie jest normalna…
Spojrzał w bok milcząc.
- Trzeba jej to wreszcie wyjaśnić…
- Nie…nie teraz…
- A kiedy? Wiem że może nie zrozumieć, ale jak to wszystko chcesz jej wyjaśnić?
Westchnął ciężko.
- Chyba masz rację…
Po chwili wszedł do środka. Pokój by częściowo zamrożony.
- T…tato…c…c…co się…z…z…ze mną…dziej…j…j…je?
Usiadł obok niej i przytulił delikatnie. Nagle wszystko stopniało, wtuliła się do niego, przestała czuć strach.
- To ciężki temat…
- O co ci chodzi? – spojrzała na niego.
- Niestety…obiecałem ci że nie będziemy mieć sekretów przed tobą…ale… - spojrzał w bok – Jest jedna rzecz…
Spojrzała na niego zmartwiona.
- Tato…

czwartek, 10 września 2015

O co chodzi?

Witam wszystkich na moim nowym blogu,
Postanowiłam odświeżyć jedną z moich starych postaci, którą stworzyłam jak byłam mała. Nazwa podchwytliwa, ale tak, to będzie opowiadanie o serialu Winx, jednak będzie on opowiadany w zupełnie innym charakterze. Główną bohaterką będzie moja postać. Ale wszystko się wyjaśni gdy dodam pierwszy rozdział i opisy postaci. Narazie proszę o cierpliwość ;)