Następnego dnia. Z samego rana Aurora zaczęła pakować swoje rzeczy. Obejrzała dokładnie swój pokój.
- Będę tęsknić… - wyszeptała cicho, po chwili zamknęła drzwi i trzymając w ręce walizkę, zeszła po schodach na korytarz.
- Zanim wyruszysz lepiej zjedz śniadanie… - powiedziała Felicja z kuchni. Spojrzała w tamtym kierunku i kiwnęła głową. Usiadła przy stole spoglądając smutno na swoje odbicie w talerzu.
- Coś się stało? – spytał zmartwiony Henry.
- Nie…nic…tylko… - spojrzała w bok – Trochę mnie to wszystko przytłacza…te tajemnice…ta księga…
- Rozumiem cię…wcale nie jest to łatwe… - Felicja położyła delikatnie dłoń na jej dłoni – Kiedyś…sama zostałam adoptowana…
- Ty też? – Aurora zdziwiła się.
Kiwnęła głową.
- Smutne… - opuściła głowę.
- Mimo tego…cieszyłam się każdą chwilą z tymi którzy dali mi mój dom…
Aurora kiwnęła głową i zabrała się za śniadanie. Nagle na jej ramieniu pojawił się Polaris.
- Musimy się spieszyć…za godzinę będą przyjmować do szkoły, a teleportacja trochę zabiera czasu…
Po śniadaniu była już gotowa. Zdziwiła się jednak tym że jej rodzice zaczęli się przebierać.
- Mamo…tato…
- Jak myślałaś że cię samą puścimy to się grubo mylisz… - powiedział poważnie Henry.
- Twój tata się o ciebie bardzo martwi…
Polaris zionął na podłogę, a na niej pojawił się portal.
- Tylko złapcie się mocno…
Aurora skoczyła do niego, a po niej rodzice i Polaris zamykając portal. Zaczęli lecieć przez wir, aż wylądowali niezbyt miękko na trawie przed lasem. W oddali już widać było ogromny budynek – Alfeę.
- To będzie twoja nowa szkoła… - Polaris.
- Moja szkoła… - wyszeptała.
Po chwili zaczęli iść gdy Henry o coś walnął.
- Kochanie… - zmartwiła się Felicja.
- Ahhh… - masował się po głowie, dotknął to miejsce gdzie uderzył – Tu jest jakaś bariera…
- Bariera? – zdziwiła się Aurora.
- Niestety…tutaj się kończy zwiedzanie – Polaris.
- Jak to? – zdziwiła się Aurora.
- To bariera na istoty nie magiczne…nie przejdą przez to…
Henry i Felicja spojrzeli smutno na Aurorę.
- Nie martw cię się…dam radę…jak tylko dojdę na miejsce to od razu zadzwonię…
- Pamiętaj kochanie…że zawsze cię kochamy…
- Wiem… - uśmiechnęła się – Ja też was kocham…
Polaris odesłał ich z powrotem do Gardenii.
Po czasie przejścia przez lad, dotarła do bramy, przy której stała starsza kobieta w okularach – Griselda. Sprawdzała kto wchodzi.
- Nie mówiłeś mi że trzeba się zapisać…
- Nie martw się…coś wykombinuje…
Przełknęła ślinę i ustawiła się do kolejki lekko trzęsąc się.
Kobieta podsuneła okulary do góry, mierząc wzrokiem kolejną uczennicę.
- Godność? - zapytała szorstkim tonem głosu - Jestem Melissa z planety Linphea. - odparła nastolatka.
- Hm... - Griselda wodziła wzrokiem z góry na dół, aż po chwili zatrzymała wzrok na danym nazwisko - Tak, tak jesteś na liście. Witamy w Alfei panienko. Następna, proszę!
Na pierwszy rzut oka, profesor Griselda nie wyglądała na miłą kobietę. Sprawiała wrażenie surowej kobiety. I taką w rzeczywistości była. Po przepuszczeniu kilkunastu uczennic do środka, spojrzała na kolejną kandydatkę.
- Z kim mam przyjemność rozmawiać, droga panno?
- Ja no...emm... - zastanowiła się. - To Aurora z Caplisto - odezwał się mężczyzna o białych włosach, który stał obok niej - Jest trochę nieśmiała... - jego dłoń z tyłu pleców zaświeciła, podmienił imię na liście.
- Hmm... - Griselda spojrzała na szatynkę - Widzę właśnie.
Następnie wróciła do swojej listy. Sprawdzała po kolei każde nazwisko, aż w końcu natrafiła na dane owej dziewczyny.
- Rzeczywiście... Jesteś na liście. Tak więc witam w Alfei Auroro.
- Dzi...dziękuję... - ukłoniła się lekko i poszła razem z mężczyzną do środka, gdy była daleko od Griseldy, zerknęła na niego - Nie wiedziałam że umiesz przybierać postać...
- Jest wiele tajemnic które nikt nie wie...
- Trochę mi głupio tak okłamywać...a co jak się zorientują...
- Nie zorientują...spokojnie...
Rozglądała się po szkole.
- Rzeczywiście...pięknie tutaj... - szła choćby zaczarowana całym pięknem szkoły i nie zauważyła nadchodzącej naprzeciw niej dziewczyny, zderzyła się z nią.
Przewróciła się na ziemie i niechcący poraziła sie piorunem.
- Aua...
Aurora popatrzyła na nią zdziwiona.
Miała średniej długości lokowane fioletowe włosy część ich związane miała złotą kokardą w duży kucyk, oczy miała koloru złota. przy niej były walizki.
- Prze...przepraszam...nic ci się nie stało?
Pomrugała oczami i spojrzała na nią. Szybko się podniosła z plamkom.
- Nie, wszystko ok - uśmiechnęła sie wesoło.
- Eem...nazywam się Aurora, a ty?
- Elissa - wzięła z ziemi walizki - Miło mi ciebie poznać
- Mi ciebie też - uśmiechnęła się wesoło - Jestem tutaj pierwszy rok...wiesz może gdzie są pokoje?
- Właśnie ich szukałam - rozejrzała się - Też jestem tu pierwszy raz
- To może poszukamy razem?
Kiwnęła wesoło głową Nagle otworzył się portal, z niego wyszedł białowłosy elf, Elissa widząc go cofnęła się.
- O nie...
- Elf? - zdziwiła się.
- Księżniczko! Wszędzie cię szukałem - podbiegł do Elissy.
- Grrr...
Aurora oglądała to zdziwiona.
- Księżniczka?
- Wracajmy lepiej do domu. Wszyscy będą się martwić...
- Nie ma szans! Ja nigdzie nie wracam! - pokazała język i schowała sie za Aurorę - Mnie tu nie ma ok?
Popatrzyła głupio.
Elf zrobił głupią minę spoglądając na to.
- I tak cię widzę
- Wcale nie!
Westchnęła ciężko, więła walizkę i powoli ruszyła.
- Cz..czekaj! - pobiegła za nią.
- Ej! - zawołał Elf.
- Nie wracam do domu! Koniec kropka!
Wzdychnął ciężko i zniknął.
Po czasie znalazła pokoje. Spojrzała na karteczkę.
- To chyba tutaj... - weszła do środka, zauważyła że nie jest sama, na łóżku leżała jakaś dziewczyna, czytała książkę
Po odbyciu wszelkich formalności i dotarciu do swojego pokoju, brunetka mogła napawać się ciszą i spokojem. Po tym jak rozejrzała się po pomieszczeniu, zaczęła wypakowywać swoje rzeczy. Na szczęście z tym nie miała problemów, gdyż było ich mało. -" Jak na razie nikt tutaj nie przybył." - pomyślała. Wzięła do ręki książkę, następnie położyła się na swoim łóżku. Skoro miała czas, to mogła pozwolić sobie na mały odpoczynek w formie czytania, ewentualnie mała drzemka. Minęło trochę czasu, a Naomi zaczęła ogarniać senność... Nagle jednak oprzytomniała, gdy usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi. Podniosła się do pozycji siedzącej i odwróciła się. Jej oczom ukazała się brązowo włosa dziewczyna, prawdopodobnie jej nowa współlokatorka. Między dziewczynami zapadła niezręczna cisza, którą Naomi postanowiła przerwać.
- Cześć. - odparła spokojnym tonem.
- Cz...cześć...
-" Oho~ Chyba ktoś tu jest nieśmiały." - przemknęło jej przez myśl. Cóż... Nie wypada tak siedzieć, a przynajmniej nie teraz. Brunetka wstała i podeszła do dziewczyny.
- Nazywam się Naomi. - odparła, po czym rozejrzała się w około - I chyba będziemy mieszkać razem. Rzadko kiedy Naomi przedstawiała się jako pierwsza. Ale dziś zrobiła wyjątek jak widać.
- Ja jestem Aurora...
Nagle do przedpokoju wpadła Elissa, pomrugała oczami.
- To chyba tutaj - mruknęła z głupią miną.
Aurora zdziwiła się widząc ją.
- Aurora~! -zawołała wesoło.
- Elissa?
- Chyba razem mieszkamy - palnęła drapiąc się po głowie.
Aurora kiwnęła głową.
- Hej~ - pomachała wesoło do Naomi.
- Miło mi.
Słysząc kolejny głos, uniosła brew ku górze. A więc pojawiła się kolejna współlokatorka.
- Cześć. - odpowiedziała. -" Ciekawe, czy ktoś jeszcze się pojawi."
Aurora popatrzyła na karteczkę na drzwiach.
- Jeszcze jedna...może jutro przyjdzie
- Miejmy nadzieję, że jak najszybciej...będzie wesoło - pomachała rękoma - Może zanim się pojawi rozejrzymy się po szkole by później się nie gubić
Kiwnęła głową.
- Wiecie co... Może idźcie na razie same? - zaczęła Naomi, a wzrok przeniosła na okno - Ja muszę coś załatwić. Później do Was dołączę.
Elissa przytaknęła, powoli i złapała Aurore za nadgarstek.
- No to chodź~
- Po...powoli...
Elissa zaśmiała się wesoło.
Gdy wyszły na zewnątrz rozglądać się po szkole. Z okna obserwowała ich Faragonda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz